Tym razem kurs starszego sternika motorowodnego połączyliśmy z wypłynięciem na przepiękny, choć głęboko położony wrak Abilla (48m). Był to ostatni z wymogów do zaliczenia mojego kursu nurkowego KDP CMAS P3. Pogoda i Bałtyk po raz kolejny nas zaskoczyły, z tym wyjątkiem tylko, że tym razem bardzo pozytywnie. Jak zwykle wypłynięcie na wrak zrealizowaliśmy z naszymi partnerami DivingBaltic z Helu. Po przygotowaniu sprzętu długiej odprawie szybko byliśmy nad wrakiem, a zejście na niego przebiegło dość spokojnie. Poniżej 12 metra widoczność zrobiła się oszałamiająca. Nie ukrywam, że stres towarzyszył mi w drodze w dół, serce i gardło ściśnięte… byle tylko nie mieć narkozy… dziwnie… na komputerze 20-25, zero problemów z uchem, hmm… chyba będzie nieźle 🙂  Patrząc na Kozaka uspokajam się, tylko po oczach widać jak się w duszy śmieje.  Światła włączyliśmy dopiero na 35m i naszym oczom ukazał się charakterystyczny komin Abilli. Na wraku byliśmy, jako pierwsi, dorsze zdziwione obecnością nurków z ciekawością pływały w świetle latarek.Plan nurkowy zakładał znalezienie 50m oraz czas denny 15 min. Spłynęliśmy w dół wraku 47-48 … gdzie ta 50? Może trzeba włożyć rękę w muł? Szybkie rozeznanie w sytuacji – przecież to nie jezioro tylko morze 🙂 Na dnie znaleźliśmy jakieś dziwne skorupiaki, przypominały odwłok z nóżkami, widok jak z filmu grozy o stworzeniach z plejstocenu. Dziś wiem, że to Podwój wielki Saduriaentomon – drapieżny, morski skorupiak z gromady pancerzowców. Uff, jednak nie była to narkoza i nie przywidziało się mi. Nurkowanie przebiegło bardzo spokojnie, opłynęliśmy całą Abillę, przeprowadziliśmy „akcję ratunkową” dla zaplątanego dorsza, w 15 minucie zgodnie z planem rozpoczęliśmy wynurzanie. Smutno się było „rozstawać”, ale czas naglił. Na 20 m przełączamy się na stage i dekompresje przechodzimy już na Nitroxie. Gdy spoglądaliśmy w dół naszym oczom ukazuje się niesamowity widok…. Cały wrak otoczony był masą bąbli wydobywających się z automatów nurków, którzy zeszli na niego po nas. Światła latarek mieniących się różną barwą od zimnego niebieskiego hidowego po ciepłą barwę ledów, niesamowicie kontrastowały z czernią Bałtyku.Każdego z nas na wraku interesowało coś innego, Kozak pływał za rybami, mnie natomiast fascynowały meduzy, które towarzyszyły nam do końca nurkowania.42 min. niesamowitego nurkowania. Bałtyk i jego wraki, mają coś w sobie magicznego i groźnego.  Życzę wszystkim, aby mogli to kiedyś poczuć, dotknąć i wspominać z takim utęsknieniem jak ja po dzień dzisiejszy. Teraz wiem, że nie warto się spieszyć z kursami czy głębokościami, na wszystko przyjdzie czas. Dopiero wtedy docenia się to tak mocno 🙂

 Dzięki Kozak za całokształt 🙂

Dobrze, że tym razem naszymi kursantami motorowodnymi byli również nurkowie, z zaciekawieniem oglądali i słuchali naszych rozmów. Dodatkowo mieli możliwość wypływania godzin stażowych na morzu. Zapoznali się z urządzeniami nawigacyjnymi oraz wyposażeniem ratunkowym jednostki. Na manewrówkę oraz egzamin przenieśliśmy się do Gdyni, gdzie w porcie osłonięci od wiatru, mogliśmy spokojnie ćwiczyć manewry typu podejście do kei, czy tonącego. Nie wszystkie manewry wychodziły za pierwszym razem, czasami trzeba było je parokrotnie powtarzać, by na egzaminie zaprezentować się jak najlepiej. Jednocześnie dopinaliśmy do końca zajęcia teoretyczne, co w konsekwencji dzięki wytrwałej i systematycznej pracy zaowocowało pozytywnym zdaniem egzaminu przez wszystkich kursantów i uzyskaniem stopnia Starszego Sternika Motorowodnego. To był naprawdę wyjątkowy i ciekawy tydzień, który wszystkich wiele nauczył, a przede wszystkim pokazał jak wiele łączy nurkowanie i motorowodniactwo.