Na takie warunki podlodowe i taki klimat niekiedy czeka się cały sezon. Wyjechaliśmy z Elbląga nie zdając sobie sprawy, że już po kilku godzinach, jeszcze przed dotarciem na miejsce zima mocno da o sobie znać. Gościniec, mimo bardzo późnej pory naszego przyjazdu, jak zwykle stał dla nas otworem. Szybko powskakiwaliśmy do łóżek, bo od rana czekał nas ciężki dzień. O 0700 rano, zaraz po śniadaniu,  ruszyliśmy do pracy nad przeręblą. Temperatura mocno poniżej zera oraz zacinający wiatr utrudniały nieco pracę, ale nie pozostawiały wątpliwości, że robimy coś mocno extremalnego. Po kilku godzinach walki z żywiołem i 30 centymetrowym lodem, wróciliśmy na drugie śniadanie w trakcie którego na miejsce dojechała silna ekipa z Braniewa – w samą porę… na gotowe 🙂 Po nabraniu sił pozostało jedynie podzielić wszystkich na grupy nurkowe i oddać się podlodowym urokom jeziora Hańcza, a było co podziwiać. Z powodu grubej pokrywy śniegu pod lodem panował złowieszczy półmrok, ale promienie słoneczne rozświetlały głębie, dodając pozytywnej energii. Na zewnątrz 15 stopni poniżej zera, a pod wodą ok. 14 metrów widoczności. Kilka grup, masa ludzi i każdy miał inne spostrzeżenia,wrażenia, emocje! Po nurkowaniach seria wykładów dla podlodowych adeptów, a dla pozostałych relaks i pogaduchy przy kominku. Przed wspólną kolacją planowaliśmy jeszcze spokojne, relaksujące nurkowanie nocne, którego jak się później okazało, nie wszystkim udało się zrealizować. Matka natura była bowiem  bezwzględna – temperatura spadła poniżej 20 stopni Celcjusza, doprowadzając automaty i jackety do furii – w całej okolicy słychać było wzbudzone układy redukcyjne. Po wyjściu na zewnątrz kaptury w piankach zamarzały tak, że nie sposób było ich wciągnąć i ułożyć na głowie, a po wyjściu z wody zamrożone skafandry suche  nie pozwalały zginać kończyn i wykonywać gwałtownych ruchów. Pełen extremum, do tego stopnia, że nie wszystkim było dane zrobić tej nocy nurka, natura skutecznie uniemożliwiła części z nas zejście pod wodę. Przebierając się po wszystkim, przyznaliśmy że było to niezwykle pouczające i ciekawe, uczące rozsądku i samodyscypliny doświadczenie. Po zabezpieczeniu przerębli na noc kawałkami lodu oraz światłem, udaliśmy się na wspólną kolację – pierwsze i drugie danie w ilościach nieograniczonych, zabrakło tylko trochę miejsca na pyszne ciasto:) Długie dyskusje do późnych godzin i wczesna pobudka następnego dnia rano. Kiedy przygotowaliśmy przeręble do porannej kąpieli pokonać musieliśmy 3 cm lód, który ściął nasze „wrota” ku przygodzie. Woda o temperaturze 2 stopni Celciusza, powietrze mocno poniżej zera, brak wiatru i piękne Słońce zapewniło niezapomniane atrakcje tego dnia, począwszy od zwariowanej kąpieli w lodowatej wodzie, przez serie nurkowań w kilku grupach, aż na podróży do domu kończąc. Tego dnia pod lód zszedł także Michał, płetwonurek młodzieżowy KDP CMAS, który wywodząc się z rodziny nurkowej nie mógł się już doczekać i przy specjalnych środkach ostrożności został osobiście zabrany na podlodową wycieczkę z Kozakiem. Pełen ciekawych doświadczeń, mocnych wrażeń weekend. W trakcie, którego matka natura nie przestawała nawet na chwilę nas zaskakiwać, a klimat głównie za sprawą obecnych tam osób, ciężki będzie do powtórzenia.

ZOBACZ RÓWNIEŻ NASZ FILMIK PODLODOWE WUKSY

KLIKNIJ TUTAJ